poniedziałek, 24 października 2016

O Skara Brae i gryzoniach raz jeszcze - czyli krótko o publikacji, dziennikarzach i nostalgii za czasami studenckimi

Wpierw była publikacja

Jak drodzy czytelnicy zapewne już wiedzą z poprzednich dwóch postów, w ciągu ostatnich paru(nastu) miesięcy przechodziłem najgorszy okres w procesie publikacji własnych badań naukowych. Tym okresem było o dziwo ciągłe poprawianie napisanego już artykułu – przerabianie tekstu, odejmowanie lub dodawanie materiału, zmiana formatowania plików. Wszystko to w celu spełnienia specyficznych  wymagań kolejnych czasopism naukowych, usatysfakcjonowania osobistych gustów redaktorów, dostosowania do aktualnej pory roku i ułożenia gwiazd na nieboskłonie. Po, wydaje się, wiekach ciągłych przeróbek i nieustannej cyrkulacji pełnych rozgoryczenia e-maili pomiędzy członkami teamu, udało  się w końcu opublikować nasze badania w internetowej wersji czasopisma Royal Society, zatytułowanej Royal Society Open Science (link do publikacji: rsos.royalsocietypublishing.org/content/3/10/160514). Mimo, że nie jest to czasopismo wydawane fizycznie, nasza praca znalazła się w gronie bardzo ambitnych (i porządnie fundowanych) projektów badawczych. Ponadto łatwy dostęp do publikacji doprowadził do natychmiastowego zainteresowania ze strony szeroko pojętej „opinii publicznej”. Z dosyć nieoczekiwanym skutkiem…

Dziennikarze

Na cztery dni przed publikacją Dr Jerry Herman, mój zwierzchnik z National Museums of Scotland, został dosłownie zalany telefonami oraz mailami od dziennikarzy, którzy chcieli dowiedzieć się nieco o naszych badaniach. Mimo, że mniejszego kalibru, dziennikarze ci byli zwykle pracownikami poczytnych gazet oraz stron z wiadomościami. Choć  też zdążyłem odpowiedzieć im na parę pytań, to  tak moja aktualna zmianowa praca, jak i mieszkanie w Polsce sprawiły, że nie udało mi się zaistnieć  ani w  Brytyjskich ani w Amerykańskich mediach. Na szczęście bardziej doświadczonemu w tej materii Jerry’emu poszło znacznie lepiej, jeżeli nie dosłownie śpiewająco. Udało mu się nawet w Good Morning Scotland, cyklicznym programie „śniadaniowym”  BBC Radio Scotland, wygłosić parę słów o naszych odkryciach (7:48 19/10/16 - www.bbc.co.uk/programmes/b07y79h7). Wiadomości o badaniach, wraz z paroma słowami od Jerry’ego, zostały także wydrukowane w gazetach, takich jak The Times (19/10/16), Scottish Daily Mail (20/10/16), Daily Star of Scotland (20/10/16) i The Press and Journal (20/10/16) – których sumaryczny nakład wyniósł ponad milion kopii.  W intrenecie również zaroiło się od różnego rodzaju newsów  - najbardziej profesjonalny, cytujący też inne źródła, można zobaczyć na stronie BBC: www.bbc.com/news/uk-scotland-north-east-orkney-shetland-37699357.

Oczywiście, jak każdy współczesny użytkownik internetu wie, jakość i rzetelność nie jest czymś  powszechnym w WWW ;  powiedział bym nawet, że jest rzadkością. Najczęściej wiadomości podane  na stronie BBC były po prostu kopiowane przez inne strony internetowe, specjalistyczne bądź nie. Jedyna wzmianka, którą znalazłem w języku polskim, była dosłownym tłumaczeniem tekstu z BBC. Widać, że twórca nie spojrzał na właściwą publikację, gdyż zastanowił by się wtedy, dlaczego aż trzy osoby spośród badaczy mają raczej polsko brzmiące nazwiska… Suche kopiowanie rozeszło się jednak na cały świat – lakoniczne wzmianki można było znaleźć nawet i na Japońskich oraz Koreańskich stronach.

Nie wszyscy jednak ograniczyli się do kopiowania strony BBC, wypowiedzi z radia i paru tekstów pisanych. Fantazją oczywiście musieli popisać się rosyjscy dziennikarze, którzy wypisywali o „szaszłykach” z norników. I choć sam miałem kilka kreatywnych wizji w trakcie badań to żadna z nich nie podchodzi nawet na milę morską pod takie rewelacje.  Oczywiście próbowano też przeróżnych tanich chwytów, by dotrzeć do potencjalnego odbiorcy. Jednym z najtańszych i najskuteczniejszych jest oczywiście spektakularny tytuł. W tej materii na szczególnie wyróżnienie zasługują:  „Twoi przodkowie i ich przysmaki” oraz „Pięć tysięcy lat temu biali ludzie jedli gryzonie”(sic!). Pięknym jest zwłaszcza ten ostatni przykład, który doprowadził do pyskówki na tematy rasowe w komentarzach pod wiadomością, całkowicie wykolejając jakiekolwiek znacznie informacyjne tejże.

Były też inne, znacznie krótsze wzmianki. Na twitterze parędziesiąt osób, zwykle o bardzo dziwnych zainteresowaniach, udostępniło linki do publikacji. Tak samo facebook i inne portale społecznościowe były pełne notek z odsyłaczami. W wielu przypadkach linki okraszono krótkim komentarzem; średni standard tych wypowiedzi pozostawię jednak bez komentarza…

Parę słów na koniec

Piszę te słowa, dopiero pięć dni po publikacji badań  i pojawieniu się najważniejszych wzmianek o niej; w tym czasie wiadomości stały się już  mocno przestarzałe – informacje o nowych pracach naukowych zajęły już ich miejsce w portalach informacyjnych, a dziennikarze gonią na złamanie karku za świeżymi kąskami. Dni te spędziłem jednak w przyziemnej pracy, czując pewien rozdźwięk między tym co robię (przyjmowanie kapryśnych gości hotelowych), a tym co osiągnąłem (porządne badania naukowe, które nigdy by się w Polsce nie udały). Wzbudziło to we mnie pewną nostalgię za czasami studenckimi i za dosłownie chwilę temu zakończonym wolontariatem. Na szczęście sytuacja powoli zmienia się na moją korzyść; skontaktowałem się już z paroma naukowcami zainteresowanymi badaniami w kierunku archeologii/ tafonomii/osteologii gryzoni. Zobaczymy gdzie jeszcze zajdę w życiu… i czy jeszcze kiedyś moje badania będą tak znane jak teraz…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz