Początek października minionego roku
był wyjątkowo ciepły i słoneczny jak na deszczowe Wyspy Brytyjskie, z
temperaturą w południe dochodzącą do nawet 20 stopni. Udało mi się już wejść w
rutynę akademicką na tyle, że nie musiałem spędzać weekendów na chaotycznym
przygotowywaniu zajęć na kolejny tydzień. Nic więc dziwnego, że naszła mnie
ochota by wykorzystać tych parę chwil tymczasowej wiosny i przyłączyć się do
organizowanego przez znajomych całodniowego wypadu poza Edynburg. Wraz z
koleżanką, studentką Neuropsychologii, oraz jej węgierskim chłopakiem/kierowcą
spędziliśmy kilkanaście godzin na radosnym błądzeniu samochodem po co bardziej interesujących
miejscach Szkocko-Angielskiej granicy,
tak historycznej jak i współczesnej. Region przygraniczny obfituje w
różnego rodzaju ciekawostki, od pozostałości neolitycznych osad po względnie
współczesne gorzelnie. Bezcelowym i troszkę zbyt męczącym byłoby jednak wyliczanie
i drobiazgowe opisywanie wszystkiego co można podczas takiej wyprawy
doświadczyć. Nie chcąc za bardzo zanudzać czytelników skoncentruję się zatem na
dwóch miejscach, każde po innej stronie
granicy, każde z własną, oddzielną historią, odległą od siebie o prawie
tysiąc lat; oba jednak bardzo fotogeniczne i godne polecenia.
Centrum Jedburgh, z ruinami kościoła oraz pobliskiego
opactwa w centrum (źródło: google maps).
|
Od strony Szkockiej: Opactwo w Jedburgh
Jadąc samochodem w kierunku
granicy Szkocji z Anglią, drogą z Edynburga do Newcastle upon Tyne, trudno ominąć
Jedburgh, miasteczko o bogatej i burzliwej historii. Deadard w galeickim albo Jeddart/Jethart
w staroszkockim, jako stała, samodzielna osada istniało pewnie już od czasów rzymskich,
jednak pierwsze pisemne wzmianki o Jedburgh wiążą się z ufundowaniem lokalnego
kościoła na przełomie IX/X wieku n.e. Na przełomie XII i XIII wieku miejsce to
zaczęło nabierać strategicznego jak i symbolicznego znaczenia dla
królestwa Szkocji. W 1118 r. Dawid I, tuż przed oficjalnym
wstąpieniem na tron, sprowadził pierwszych mnichów z zakonu Augustynanów z
miejscowości Beauvais w Północnej Francji i ufundował im opactwo w Jedburgh.
Oficjalnie opactwo zaczęło działać w 1147 r., stając się szybko miejscem
licznie odwiedzanym tak przez lokalne pospólstwo jak i wielmożów. W tym samym
czasie wzniesiono zamek w Jedburgh oraz przyznano miasteczku miano „królewskiej
miejscowości” (Royal Burgh). Patronat
królewski nie skończył się jednak ze śmiercią Dawida I, ale był dalej
kontynuowany przez jego potomków. Na rosnące znacznie Jedburgh wskazywał także
fakt, że wiele ważnych politycznie ślubów, w tym panujących władców, odbyło się
właśnie w kościele opactwa.
Jedburgh, widok z dawnego budynku
młyńskiego na ruiny kościoła, z pozostałościami piwnicy widocznymi poniżej.
|
Jedburgh, wnętrze kościoła.
|
Liczne nakłady finansowe oraz
regularna troska przywódców Szkocji przyczyniły się do znacznego wzrostu
ekonomicznego całego regionu. Szkocja, próbująca się zdystansować kulturowo od
południa ale też powoli przesuwać swoje wpływy w tym samym kierunku,
intensywnie inwestowała w tereny przygraniczne, wywierając coraz większy nacisk
na północne rejony Anglii. Nic dziwnego, że taka sytuacja szybko stała się solą
w oku dla Angielskich królów oraz ich wasali, regularnie usiłujących zmienić
ten stan rzeczy i przejąć inicjatywę – czasami dyplomatycznymi, ale częściej prostszymi
acz znacznie brutalniejszymi metodami. I tak w XIV wieku miasteczko i opactwo
regularnie przechodziło z rąk do rąk; nie wpłynęło to jednak za bardzo na
działalność Augustianów. Walki w XV i XVI
wieku stawały się jednak coraz bardziej zawzięte, z regularnym łupieniem oraz paleniem
Jedburgh i opactwa. Wraz z reformacją w 1560 r., pomimo zapewnienia lokalnej
społeczności mnichów niezależności od kościoła anglikańskiego oraz swobody
wyznania, działalność opactwa zaczęła powoli zamierać. Brak środków na
regularne remonty monumentalnego kościoła doprowadził do przeniesienia centrum
religijnego Jedburgh (już w pełni Anglikańskiego w swojej naturze) z terenów opactwa
do nowo wybudowanego kościoła w centrum współczesnego miasta. Dawne założenie zostało
całkowicie opuszczone i pozostawione na pastwę natury.
Jedburgh, groby niektórych opatów
ulokowane zostały we wnętrzu założenia, pod podłogą pomieszczeń
administracyjnych.
|
W 1917 dawne tereny opactwa
przeszły z powrotem w ręce Szkotów i natychmiast zostały wpisane na listę
historycznych monumentów; widoczne ruiny otoczono opieką konserwatorską. Jednak
dopiero w latach 90tych XX wieku rozpoczęto prace archeologiczne zakrojone na
szeroką skalę, mające na celu zabezpieczenie i udokumentowanie tego co zostało
z opactwa. Badania doprowadziły do odkrycia pozostałości piwnic (lokalni Augustiańscy
mnisi słynęli z produkcji wysokiej jakości cydru; jabłka do tego przeznaczone
były przechowywane w specjalnie urządzonych podziemnych magazynach), koła
wodnego, dwóch dziedzińców, wspólnego budynku mieszkalnego wraz z
pozostałościami sali jadalnej, a nawet grobów dawnych opatów, pochowanych pod
posadzką pokoju spotkań. Odkrycia
pozwoliły na rekonstrukcję codziennego życia mnichów z Jedburgh na przełomie XIII
i XIV wieku.
Od strony Rzymskiej….to znaczy Angielskiej:
Wał Hadriana
Wał Hadriana to, wbrew pozorom,
znacznie więcej niż tylko niski, zarośnięty mur ciągnący się ponad sto
kilometrów w poprzek Wielkiej Brytanii, z okazjonalną bramą bądź wieżą to tu to
tam. W I wieku n.e., na rozkaz cesarza Hadriana, w czasie mniej-więcej dekady powstał
skomplikowany system obronny, składający się z muru wspartego dziesiątkami fortów dla piechoty oraz kawalerii, pomiędzy
którymi powstała sieć dobrze utrzymanych rzymskich dróg. Forty były budowane
nie tylko na linii muru, ale także do kilkunastu kilometrów poza nim, po części
by zapewnić dodatkową obronę ale również by wspierać lokalne osady; stanowiły
centra logistyczne i administracyjne, ze spichrzami i magazynami pełnymi broni
i jedzenia oraz domostwami dla oddelegowanych na granicę imperium Rzymskich
oficjeli. Pomimo tego rozmachu wał Hadriana stosukowo krótko pełnił pierwotną funkcję
obronną. Z czasem ważniejszym stało się kontrolowanie przepływu ludności oraz
handlu, niczym na współczesnych granicach międzypaństwowych. Z tego powodu
zaczął wywierać ekonomiczną oraz kulturową presję na coraz bardziej zależnych
od handlu z Rzymem mieszkańcach południowej Szkocji. Doprowadziło to do
stopniowego włączania terenów na północ od wału Hadriana do prowincji Brytania.
Obowiązek obrony terenów rzymskich został wkrótce przeniesiony na nową linię wałów
Antonina. Forty wału Hadriana były w tym okresie tylko częściowo obsadzone,
jednak użytkowano je jeszcze w połowie V wieku n.e., cztery dekady po wycofaniu się Imperium
Rzymskiego z Wysp Brytyjskich. Sugeruje to, że lokalne władze, próbując
utrzymać swoje wpływy, dalej uważały wał za strategicznie ważny, choć pewnie
już nie jako jednolite założenie a sieć niezależnych od siebie ufortyfikowanych
osad. Niestety, w kolejnym wieku cały system popadł w ruinę. Część fortów co
prawda zmieniła się w osady a następnie średniowieczne miasta, większość
została jednak na stałe opuszczona bądź wręcz rozebrana, by uzyskać materiały
do budowy dla lokalnej ludności.
Dobrym przykładem fotu poza
główną linią obrony są ruiny w Corbridge, cztery kilometry w głąb kontrolowanej
przez Rzymian Brytanii. Powstał pierwotnie jako fort zaopatrzeniowy w pobliżu
już istniejącej osady (bądź osad). Koło 163 r. został jednak przebudowany na wzór
rzymskiej osady, z częścią baraków zmienionych na (prawdopodobnie) publiczne
forum oraz kapliczkami dla rzymskich bogów poustawianymi po obu stronach
głównej drogi. W późniejszych czasach (III-IV wiek n.e.) fort był siedzibą
wysokiego rangą Rzymskiego oficjela; nie wiemy jednak kto to był i jaką funkcję
sprawował. Nie wiadomo też kiedy tereny dawnego fortu przestały być zamieszkane,
choć musiało to nastąpić nie później niż w V wieku n.e. Region ten nie został
jednak opuszczony i w późniejszych wiekach istniały osady w bezpośrednim sąsiedztwie
pozostałości fortu. Do dziś istnieje niewielka miejscowość niecały kilometr od
ruin.
Corbridge, typowe rzymskie
spichlerze.
|
Corbridge, południowe założenia
mieszkalne.
|
Housesteads, fort rzymski z zachowanym
systemem obronnym wkomponowanym w główny mur wału (źródło: google maps).
|
Przykładem fortu włączonego w
system obronny wału jest założenie w miejscowości Housesteads (niedaleko
przerwy w wale z samotnym drzewem sykomorowym, pokazanym w quasi-historycznym filmie
„Król Artur”). Powstały koło 124 r. n.e., pierwotnie dla lokalnych oddziałów
piechoty wspartych przez kohortę Rzymskich legionistów, na wzgórzu
zapewniającym dobrą widoczność w każdym kierunku był parokrotnie przebudowywany.
Fort, zapewne dzięki swojemu strategicznemu położeniu, był niestannie użytkowany
aż do początków V wieku n.e. W przeciwieństwie do Cordbridge, po wycofaniu się Rzymian
Housesteads popadło szybko w ruinę a region wokół fortu był używany tylko jako
pastwiska oraz tereny rolnicze, bez śladów większych osad w pobliżu. Znajdująca
się w pobliżu ruin fortu farma słynna jest z faktu, że jednym z jej wielu
właścicieli był znany XVIII wieczny rozbójnik, grasujący wzdłuż granicy Szkocji
z Anglią. Założenie w Housesteads jest w pełni odkopane; w jego skład wchodziły
baraki dla żołnierzy, stajnia, dwa spichlerze, dom dowódcy, główny plac, system
cystern oraz publiczna latryna z nadal działającym systemem odprowadzania
nieczystości. Pozwala to zwiedzającym na niczym nieskrępowane, dokładne
przestudiowanie rozplanowania tradycyjnego fortu rzymskiego.
Housesteads, widok z południa na
zachowane ruiny fortu.
|
Housesteads, wnętrze fortu.
|
Housesteads, toaleta publiczna z
zachowanym kanałem odprowadzającym nieczystości. W tle po lewej widać cysternę.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz